Razem z BETFAN przedstawiamy największych ryzykantów w derbach Łodzi

Derby Łodzi Fot. widzew.com

Reklamy

Kto nie ryzykuje ten… derbów nie wygrywa? Z naszym partnerem BETFAN przedstawiamy piłkarzy i trenerów, którzy w meczach między ŁKS a Widzewem postawili wszystko na jedną kartę. Nie wszystkim ryzyko się opłaciło…

Ryzyko jak wiadomo nie zawsze się opłaca. W piłce nożnej można przez nie narazić się na groźną kontrę, czerwoną kartkę, kontuzję i osłabić swoją drużynę. Co jednak, gdy plan który z góry skazany jest na porażkę wypali? Historia derbów łodzi zna takie przypadki. Oto one:

Leszek Jezierski – derby w 1975

Pierwsze od 27 lat derby Łodzi, rozpoczęły się dla ŁKS w sposób wymarzony. Jan Mszyca zdobył bramkę już w pierwszej minucie. Przez następną godzinę jedni i drudzy bezskutecznie próbowali zmienić wynik meczu. Kiedy ŁKS się zmęczony długim utrzymywaniem się przy piłce opadł z sił, Jezierski nakazał swojej drużynie atakować. Z wyrównującej bramki w 73. minucie cieszył się Tadeusz Błachno. Wielu trenerów cofnęłoby wtedy swoją drużynę uznając remis za dogodny dla nich rezultat. Napoleon postanowił jedna rzucić wszystkie siły do ataku! Za obrońcę Andrzeja Grębosza wpuścił na boisko ofensywnie usposobionego Zygmunta Benkesa. Widzewiacy napierali na bramkę Jana Tomaszewskiego, aż w końcu po raz drugi w ciągu 15 minut pokonał go Tadeusz Błachno. Tym sposobem Widzew wygrał swoje pierwsze derby w ekstraklasie.

Reklamy

Michał Probierz – derby w 2011

Po tym meczu Probierz jest do tej przez kibiców ŁKS szanowany, a przez kibiców Widzewa nielubiany. Obecny trener Cracovii zdawał sobie sprawę z tego, że przekraczając bramy stadiony przy Piłudskiego przekroczy brama piekła. Dla niego nie były to pierwsze derby w roli szkoleniowca, bowiem w sezonie 2006/2007 prowadził drużynę z al. Piłsudskiego, wygrywając z lokalnym rywalem 2:1 i w rewanżu remisując 0:0. Kibice Widzewa nie mogli wybaczyć Probierzowi przejścia na drugą stronę miasta. W derbach zawsze atmosfera jest gorąca, ale tym razem zamiast studzić głowy piłkarzy szkoleniowiec jeszcze je podpalał. Pierwsze ryzyko podjął już przy ustalaniu składu. Na obronie zagrał debiutujący w ekstraklasie Szymon Salski. Przed nim dwaj znani z tego, że nogi nie odstawiają pomocnicy – Mladen Kascelan i Antoni Łukasiewicz. Kiedy Marcin Mięciel w 84. minucie spotkania zdobył bramkę, podbiegł pod „trybunę, na której zasiadają najbardziej fanatyczni fani Widzewa, i pokazał ułożoną z palców literę L – od klubu, którego jest kibicem. Na początku drugiej połowy czerwoną kartkę dostał Piotr Grzelczak, a widzewiacy uważają, że była ona efektem presji ze strony trenera ŁKS-u. Probierz tłumaczył, że to jego praca i dzięki temu jest ostatnim trenerem, który cieszył się z wygranych w ekstraklasie derbów Łodzi. Widzew kończył mecz w dziewiątkę, bo w końcówce za brutalny faul na Mięcielu czerwoną kartkę zobaczył Bruno Pinheiro.

Barłotmiej Poczobut podczas derbów w 2020

Ryzyko nie zawsze się opłaca. Przekonał się o tym na własnej skórze Bartłomiej Poczobut. W ostatnich przegranych przez Widzew derbach pomocnik pierwszą żółtą kartkę zobaczył w 26. minucie spotkania. Nie przeszkodziło mu to jednak dalej bezpardonowo faulować rywali. Sędzia Sebastian Jarzębak długo go oszczędzał, ale w 86. minucie nie miał wyjścia i usunął Poczobuta z boiska. Co ciekawe, większość kibiców Widzewa do dziś wini zawodnika, a nie arbitra.

 

Reklamy

News

derby ŁodziŁKSWidzew

Reklamy

Dodaj komentarz